Po tytuł najlepiej jest sięgnąć, gdy czujemy już przesyd superkasowymi hollywoodzkimi produkcjami, którymi bombardują nas ze wszystkich stron media. Oczywiście kasa nie zawsze równa się popularność i poziom filmu, ale coraz częściej producenci i reżyserzy kolejnych megaprodukcji o tym zapominają.
Wracając do 'Rodzinnego Interesu'. Znacznym (i chyba głównym) plusem filmu jest niezaprzeczalnie doborowa obsada: sam Connery samym nazwiskiem przyciąga tłumy do kin, a dodajmy do tego jeszcze Hoffmana i młodocianego (aż trudno uwierzyć) Broderica... Mieszanka wybuchowa i pociągająca.
Po drugie: film urzeka swoją lekkością i nieprzeciętnym humorem ('Co się stało?' 'Przewrócił się' :)). Poza tym sam pomysł: rodzinki o 'lepkich palcach' i 'złodziejskich genów' był strzałem w dziesiątkę. Connery ze swoim komizmem wesołego staruszka, Hoffman z deprymującą ostożnością, no i Broderic - powiew świeżości 23-letniego młodzika sprawia, że filmem zainteresuje się także to młodsze pokolenie (jak ja na przykład :)).
Słowem film warty degustacji, zwłaszcza dla tych, którzy przyzwyczajeni są do produkcji rzędu 2001-2003 rok. Miłe zaskoczenie murowane.